From Category: Mizon
czwartek, 9 czerwca 2016
Od kiedy tylko azjatyckie kosmetyki stały się popularne, a blogerki masowo czytały książki, artykuły i różnego rodzaju publikacje na temat pielęgnacji mieszkających tam kobiet, do łask wróciły maseczki. Te, które dotychczas stosowałyśmy, czyli typowo kremowe, algowe odeszły w kąt, a na świeczniku umieszczono materiałowe, jednorazowe okłady, które zdaniem ekspertów mają działać lepiej. Już jakiś czas temu pisałam Wam dlaczego się tak uważa i co ja sama sądzę o tego typu produktach, które nazwałam najbardziej przerażającymi w mojej pielęgnacji. Bardzo lubię różnego rodzaju płachty i okłady, ale to wcale nie znaczy, że odrzuciłam tradycyjne maseczki. Może i ich działanie uważane je za upośledzone, ale póki będę widzieć efekty, to nie mam zamiaru wymazywać ich z codziennej pielęgnacji. A zdradzając Wam tajemnice powiem, że te błotne i algowe zupełnie mnie uzależniły. Kiedy tylko przeczytałam, że maseczka marki Mizon Pore Clearing Volcanic Mask posiada sześciokrotnie większą zdolność wiązania sebum niż jakakolwiek inna glinka, to wiedziałam, że musi być moja :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)