Ale to już było?/ Eveline Liquid Control HD/ Podkład do twarzy Light Beige 010


Jeśli jesteście szczęśliwymi (przeklętymi!) posiadaczkami cery tłustej, a na domiar złego trądzikowej to pewnie wiecie już, że znalezienie odpowiedniego dla niej podkładu może stanowić nie lada problem. Obecnie wielu producentów chwali się wielofunkcyjnymi kosmetykami, ale wyprodukowanie takiego, który będzie trzymał mat (ale nie za mocny), nie zapcha porów, da optymalne krycie oraz nie zetrze się w ciągu dnia to prawie jak misja niemożliwa. Takie mam właśnie wrażenie testując od lat przeróżne formuły i marki, a w ostateczności do dziś nie odnalazłam produktu, który dałby sobie radę z wszystkimi, wyżej wymienionymi problemami. Chwalone przez większość podkłady sprawdzają się w mniejszym lub większym stopniu, ale żaden nie jest w stanie zagrzać sobie u mnie miejsca na dłużej, tak bym z przyjemnością sięgała po niego każdego dnia. Pewnie większość z Was słyszała już o słynnym produkcie Catrice czyli HD Liquid Coverage Foundation, który chyba spokojnie mogę nazwać jednym z najbardziej znanych podkładów w Polsce. Gdy tylko wszedł na rynek znikał w zaskakującym tempie i aż dziwne, że obyło się bez zapisów. Ja skusiłam się na niego kiedy szał już ucichł, ale niestety okazał się jednym z najgorszych tego typu produktów jakie miałam okazję testować. Okropne odcienie, dusząca cerę konsystencja, niska trwałość i efekt maski, który straszył za każdym razem gdy spojrzałam w lusterko. Marka Eveline pewnie skuszona sławą wyżej wspomnianego podkładu postanowiła wyprodukować kosmetyk na jego podobieństwo (Eveline Liquid Control HD) tak by budził ciekawość i sensacje, a co za tym idzie wysoką sprzedaż oraz popularność. Po porównaniu wyglądu opakowań oraz składów obu produktów ma się wrażenie iż podkłady niczym się od siebie nie różnią. Czy faktycznie tak jest?


Smuklejsza oraz zgrabniejsza buteleczka podkładu Eveline bardziej przypadła mi do gustu. Stworzono ją z grubego szkła i uwieńczono wydawałoby się wygodną pipetką. Dlaczego napisałam wydawałoby się? Ponieważ produkt ma bardzo wodnistą, rzadką konsystencję i przy każdym wydobyciu kroplomierza z jego wnętrza należy uważać by nie kapnąć sobie na ubranie lub meble. Uwierzcie mi, że podczas testowania podkładu zdążyłam już zniszczyć kilka podkoszulek, z których niestety nie udało usunąć opornego kosmetyku. W opakowaniu znalazłam jeszcze jedna wadę, ale być może dotyczy ona tylko mojego egzemplarza. Dolna część pipety często zsuwa się aż do umieszczonej nad nią gumki i za każdym razem przed użyciem podkładu muszę wyciskać ją by móc prawidłowo nabrać produkt. Mam nadzieję, że dobrze się wyraziłam i rozumiecie co mam na myśli :) 



Poza tym kosmetyk łatwo się rozprowadza przy pomocy gąbeczki, nie tworzy smug i pozostawia po sobie satynowe oraz "zdrowe" wykończenie. Jedna warstwa u mnie zakrywa wystarczająco, choć lekko przebijają przez nią piegi czy większe zmiany skórne. Na szczęście krycie można budować i po dołożeniu kolejnej dawki rezultat powinien zadowolić nawet fanki mocniejszego kamuflażu. Jednak nawet wtedy nie musicie się obawiać efektu maski, bo podkład na twarzy prezentuje się bardzo naturalnie i ładnie stapia się z cerą. Należy również pamiętać, że przed każdą aplikacją należy go bardzo dobrze wstrząsnąć, bo po długim odstaniu wytrąca się pomarańczowy osad, który znika po dokładnym wymieszaniu produktu. 


Jeśli się dobrze przyjrzycie widać nieznaczną różnicę w kolorach (po prawej podkład aplikowany kilka minut przed zrobieniem zdjęcia, a po lewej kilka sekund przed jego wykonaniem)
Odcień Light Beige będzie za ciemny dla bladziochów, ale za jasny dla posiadaczek oliwkowej skóry. Warto też wspomnieć, że początkowo jest neutralny, ale po czasie lekko oksyduje ciemniejąc i wpadając w różowe tony (patrz zdjęcie powyżej). Różnica nie jest ogromna i mi akurat nie przeszkadza, bo moja cera nie należy do tych typowo żółtych więc mimo wszystko produkt wygląda na niej bardzo dobrze. Może on podkreślać suche skórki, ale problem ten niweluje dobry krem lub baza i dlatego nie zdarza mi się aplikować go solo. Porządnie przypudrowany podkład trzyma się na mojej twarzy całkiem dobrze, ale oczywiście bezlitosna strefa T wymaga poprawek już po kilku godzinach od aplikacji. Mimo wszystko jak na drogeryjny kosmetyk radzi sobie świetnie z tłustą skórą i obecnie nakładam go każdego dnia do pracy. Nie zauważyłam by się ścierał lub migrował, choć oczywiście po kilkunastu godzinach łatwo ulega płynowi micelarnemu. Jeśli tak jak ja posiadacie trądzikową cerę to pewnie zastanawiacie się czy produkt wpłynął negatywnie na jej stan. Już wspominałam, że sięgam po niego niemal codziennie od prawie dwóch miesięcy i nie zauważyłam wysypu podskórnych gul czy znacznego pogorszenia stanu skóry.  

Efekt przed, po i pełen makijaż-  Eveline Liquid Control HD:

W podsumowaniu na pewno muszę napisać, że Eveline Liquid Control HD (36,49 zł) to jeden z lepszych drogeryjnych podkładów jakie znam! Według mnie spisuje się lepiej niż bliźniaczo podobny Catrice, ale pewnie wiele osób się ze mną nie zgodzi. Wszystko oczywiście zależy od Waszych oczekiwań oraz stanu i rodzaju cery. Ja przyznam szczerze, że będę za nim tęsknić gdy się skończy, bo dawno aż tak nie przypadł mi do gustu żaden drogeryjny podkład. Głównie lubimy się za to, że jest lekki, nie tworzy efektu maski, ładnie stapia się z cerą i całkiem dobrze współpracuje z moją tłustą skórą. Jestem bardzo ciekawa jak wiele z Was chce sprawdzić jego działanie i porównać go do wyżej wspomnianego HD Liquid Coverage Foundation. Czujecie się skuszeni? :)






INSTAGRAM

Land of Vanity. Theme by STS.