From Category: blush

środa, 31 sierpnia 2016


 Nie ma lepszego uczucia dla kosmetyholiczki jak rozpakowywanie najnowszej, luksusowej pomadki od Chanel czy podnoszenie wieczka kremu, w pięknym i ciężkim, szklanym słoiczku. Drogie kosmetyki kuszą niepowtarzalnym wyglądem, kosztownymi reklamami i faktem iż wychodzą pod szyldem znanej oraz rozpoznawalnej na całym świecie marki. I chociaż większość z nas zdaje sobie sprawę, że pewnie gdzieś na drogeryjnych półkach można znaleźć ich tańsze zamienniki, które mają podobne składy, ale inne, bardziej przyziemne opakowania, to i tak nie potrafimy się im oprzeć. Jestem w stanie wydać większą sumę na podkład, perfumy czy krem do twarzy, ale są w mojej pielęgnacji i makijażu produkty, od których nie wymagam więcej niż dobre działanie. Dziś postanowiłam podzielić się z Wami pięcioma kosmetykami, które dostępne są od ręki, a z ich zakupem nie trzeba się wstrzymać do następnej wypłaty. Cieszą portfel, pozostawiają czyste sumienie i uszczęśliwiają skutecznym działaniem. 

sobota, 12 marca 2016



Historia różu sięga aż starożytnego Egiptu, gdzie zarówno kobiety jak i mężczyźni barwili swoje policzki, by podkreślić ciemny makijaż oczu, który do dziś jest inspiracją dla wielu makijażystów na całym świecie. Wtedy używali do tego rozgniecionych owoców lub po prostu rozkruszonej ochry (skała uznawana za naturalny, nieorganiczny pigment). Nierzadko klasa wyższa do upiększania się stosowała również toksyczne rośliny i substancje, które dawały zabójczy efekt w dosłownym tego słowa znaczeniu. Dziś na szczęście noszeniem różu nie ryzykujemy życia, chociaż swój dobry wygląd już tak. Metoda "prawidłowej" aplikacji, która przed laty krążyła drogą pantoflową od jednej kobiety do drugiej, niestety nie spisuje się lub po prostu dobrze wygląda tylko u nastolatek. Jak zatem obchodzić się z różem?



poniedziałek, 27 lipca 2015

Witam!

Na blogu dawno już nie pisałam o kolorówce, sama nie wiem dlaczego. Może powodem jest to, że w tej kwestii akurat rzadko coś się zmienia. Mam swoich ulubieńców, które zdają egzamin na mojej wymagającej cerze i raczej nie mogę pozwolić sobie na szaleństwa i zmianę podkładu. Od czasu do czasu ryzykuję, ale przeważnie nie wychodzi mi to na dobre. A wracając do tematu to róż od Diora, o którym wam dziś wspomnę musiałam mieć, bo zakochałam się w nim od razu, gdy go tylko zobaczyłam. Kupiłam bez chwili zastanawiania się, ale czy wyszło mi to na dobre?...


środa, 21 stycznia 2015


Witam!

Dzisiaj postanowiłam zrecenzować coś z kosmetyków kolorowych. Nie wiem dlaczego, ale zawsze są dla mnie najtrudniejsze do opisania. W mojej kosmetyczce stale zmienia się tylko kilka produktów z tej kategorii, ponieważ nie mogę sobie pozwolić na zmianę podkładu ze względu na moją bardzo wymagającą cerę. Używam cały czas jednego od lat ( Revlon Colorstay), chociaż przyznam, że testuję od czasu do czasu coś innego, ale jeszcze nie trafiłam na cudo, którego szukam od lat. 
Tak więc dziś mam dla was opis różu marki Clinique. Zakupiłam go już dosyć dawno temu w internecie, przez co kolor nie do końca mi odpowiada, ale nie leży też do najgorszych. Używam go sporadycznie, od czasu do czasu. Przeważnie latem. Dlaczego? Zapraszam do lektury!

Na początek jak zwykle krótki opis producenta:

Jedwabista  formuła bez trudu rozprowadza się na kościach policzkowych, dając naturalny efekt. Róż bardzo łatwo się nakłada, aż do uzyskania pożądanej intensywności, przy użyciu pędzelka o specjalnie zaprojektowanym kształcie. Długotrwały, nie blaknący. Beztłuszczowy.

Już na pierwszy rzut oka róż urzeka swoim ślicznym, eleganckim opakowaniem. Jest to niewielkie pudełeczko ze srebrnym wieczkiem, na którym niestety łatwo widoczne są ślady naszych palców. Troszkę to psuje walory estetyczne, które dla mnie są bardzo ważne. Zamykane na "klik", dzięki czemu mamy pewność, że nie otworzy się nam w kosmetyczce lub torebce. To mogę wam gwarantować, ponieważ ten "zatrzask" jest bardzo solidny. Spód pudełeczka to przezroczysty plastik, dzięki któremu możemy zobaczyć odcień produktu, jeśli mamy możliwość zakupu w sklepie. Od razu podkreślę, że dostępny jest w ośmiu odcieniach, także myślę, że każda z nas wybierze coś dla siebie. W środku znajdziemy fajne i przydatne lustereczko oraz pędzelek wykonany z miękkiego, naturalnego włosia. Przyznam szczerze, że chyba tylko raz próbowałam użyć tego pędzla i chociaż ma niezły, ukośny kształt, zupełnie nie umiałam sobie z nim poradzić i znacznie wolę rozwiązania, które stosowałam dotychczas. 




Jeżeli miałabym wymienić zalety różu to na pewno jest ich wiele. Przede wszystkim jest to kosmetyk beztłuszczowy, co cenię sobie ze względu na moją tłustą cerę. Nie zapycha, nie podrażnia i pewnie nie zrobiłby krzywdy nawet panią z wrażliwą cerą. Bardzo łatwo się go aplikuję bez strachu, że możemy przesadzić. Na pewno nam to nie grozi. Czasem nawet lekko irytuje mnie, że aby uzyskać upragniony efekt, naprawdę muszę go wymęczyć. Chociaż od razu się przyznaję, że ja uwielbiam wyrazisty, mocny makijaż, także jest to kwestia gustu. Róż już chwilę po alikacji ładnie wtapia się w skórę, nie tworzy plam i nie obsypuje się. Wygląda naprawdę bardzo naturalnie i jak najbardziej nadaje się do delikatnego makijażu dziennego. Utrzymuje się na twarzy cały dzień i nie zauważyłam by ścierał się choć w najmniejszym stopniu. Na początku wspomniałam, że używam różu głownie latem. To prawda. Otóż posiada on drobinki, które nadają naszej cerze blasku i ładnie podkreślają opaleniznę. Oczywiście nie daje on efektu imprezowego, a jedynie leciutko rozświetla. Dla testerek takich jak ja zużycie tego produktu na pewno będzie wielką udręką, ponieważ jest on niesamowicie wydajny i starcza na bardzo, bardzo długo. Dlatego uważam, że warto go kupić nawet za tak wysoką cenę, zwlaszcza jeśli jesteście wierne jednemu produktowi przez cały czas. 



Znalazłam jednak dwie wady tego produktu. Po pierwsze, gdy używamy innego aplikatora niż ten, który znajdziemy w środku, brudzimy całe opakowanie, włącznie z pędzelkiem, którego włosie niszczy się, a rączkę trzeba wycierać co jakiś czas, ponieważ cała pokryta jest świecącym pyłem. Dodatkowo po jakimś czasie róż zaczyna tak jakby zamieniać się w kamień. Robi się twardy i chropowaty, przez co trudno jest go wydobyć z opakowania. Może właśnie dlatego muszę się tyle namęczyć by uzyskać taki kolor jak pragnęłam. Nie wiem czy tylko ja tak mam, bo możliwe, że nieumiejętnie go używam. Naprawdę nie wiem. Może któraś z was zauważyła podobne nieprawidłowości? Koniecznie dajcie znać. 



Dodam jeszcze tylko, że ja posiadam odcień 110 Precious Posy. Jak dla mnie to dosyć ciemny kolor różu i raczej jestem zwolenniczką bardziej dziewczęcych barw. Ten kojarzy mi się z bardzo elegancką panią, dlatego też sięgam po niego sporadycznie i pewnie jeszcze długo będzie gościł w mojej kosmetyczce, chyba, że stracę cierpliwość i sprezentuje komuś kto chętnie go przygarnie :)

Pozdrawiam dziewczynki!

Cena: ok. 100 zł/6g


poniedziałek, 20 maja 2013


 Hej!

Dzisiaj chciałabym podzielić się z wami opinią na temat różu marki Rimmel z serii Lasting Finish. Kupiłam go wczoraj dla mojej mojej mamy, ponieważ wielkimi krokami zbliża się jej święto. Ja używałam go już jakiś czas temu, ale później zamieniłam naturalny odcień, na bardziej wieczorowy i mocno podkreślający kości policzkowe.

Moja opinia

Róż ten dostępny jest w czterech kolorach: Bronze, Pink Rose, Live Pink, Santa Rose.  Ja kupiłam ten ciemno różowy odcień Live Pink.






 Najpierw wymienię wszystkie plusy produkty, które zauważyłam podczas użytkowania:

- bardzo naturalne odcienie, ładnie dopasowujące się do makijażu
- wygodne opakowanie
- łatwo się aplikuje, nie zostawia smug
- niska cena
- jedwabista, lekka konsystencja
- wydajny
- zmieści się w każdej kosmetyczce :)
- możemy stopniować odcień według upodobań






 Minusy:
- nie posiada pędzelka
- opakowanie powinno być mocniejsze
- fajnie gdyby paleta kolorów była bardziej obszerna
- producent powinien  troszkę poprawić trwałość produktu, ponieważ utrzymuję się kilka godzin, ale na pewno nie 6, tak jak nam obiecano
- bardzo się pyli i sypie

Myślę, że jak za tak niską cenę, nie powinniśmy więcej wymagać od tego różu. Na pewno warto go kupić i choć nie jest najpopularniejszym produktem w swojej kategorii, jak najbardziej polecam i pewnie jeszcze nie raz znajdzie się w mojej kosmetyczce.

Pojemność: 4g
Cena: ok. 18 zł

M.

Ocena: 7/10

INSTAGRAM

Land of Vanity. Theme by STS.