From Category: burelsque
poniedziałek, 18 kwietnia 2016
Jeszcze kilka miesięcy temu mogłybyście nazwać mnie makijażową nudziarą. Mój wieczorowy look od tego codziennego różnił się tylko tym, że byłam bardziej wykonturowana, a odcień mojej cery nieco się zmienił za sprawą ciemniejszych podkładów, które zdecydowanie lepiej wyglądają o zmroku, gdy zapalają się pierwsze światła latarń. Nie było kreski, nie było cienia, a moja powieka z pewnością czuła się pominięta, bo przecież cała reszta została gdzieś tam muśnięta, posypana czy wymodelowana, podczas gdy ona zawsze jedynie mogła podziwiać. Mój brak umiejętności w tej dziedzinie tłumaczyłam wiecznie drżącymi dłońmi i ciągłym deficytem czasowym, choć tak naprawdę za skórą siedział leń, a jego nie wypada tłumaczyć. Zbierałam się sporo czasu by coś zmienić, ale jestem perfekcjonistką i chciałabym od razu wszystko umieć, a tak się nie da, więc byłam zniechęcona już na samym początku. Wiedziałam, że by wykonywać ładne makijaże potrzeba precyzji i ćwiczeń, bo przecież nie na darmo wciąż się powtarza, że trening czyni mistrza. Z pomocą przyszła mi marka JOKO, od której dostałam do testów paletki cieni. I mimo iż wcześniej co nie co próbowałam, to dopiero te świetnie prezentujące się produkty sprawiły, że ćwiczyłam częściej i bardziej.
