Tegoroczne postanowienia spisane zostały tylko i wyłącznie w mojej głowie, a później głęboko ukryte w skrzyneczce pod tytułem: zrobię to! Nie wrzuciłam ich do: "muszę się za to wziąć", "chciałabym popracować nad tym" lub "zamierzam zrealizować w tym roku", bo wiem, że raz tam ukryte, zostałyby wydobywane tylko na chwilę, a później znowu wrzucane na swoje miejsce, aż do całkowitego zapomnienia. Tak to się kończyły co roku, tak to wygląda od zawsze. Dlatego muszę powiedzieć samej sobie, że coś zrobię, wykonam i nie ma innej opcji. Jeśli w coś mocno wierzysz, powtarzasz każdego dnia i jesteś pewna, że się to wydarzy to prędzej czy później tak będzie (to nie moja teoria). Najmniej ufałam postanowieniu poprzestania zaniedbywania dłoni i stóp. Pielęgnowanie ich zawsze przychodziło mi bardzo ciężko i nawet, gdy już coś zaczęło iść w dobrym kierunku, systematyczność z dnia na dzień spadała, by w końcu przerodzić się w lenistwo. Są jednak dwa morowe, słodziutko-różowiutkie produkty, które znacznie ułatwiają wykonie tego ważnego postanowienia. Mowa o kremie do rąk i stóp od Soap & Glory, które nie tylko przyciągają wzrok, ale i nie pozwalają porzucić się po kilku dniach używania.
