From Category: spray

sobota, 18 czerwca 2016

 Jako posiadaczka trądzikowej cery, wrażliwej na wybrane składniki uwielbiam dermokosmetyki. Nie będę też ukrywać, że moje ulubione produkty antycellulitowe pochodzą prosto spod igły marki Elancyl, a Klorane ze swoją serią mango (i nie tylko) już dawno skradli moje serce. Od dłuższego czasu przyjaźnię się też z marką  Avene, która jest numerem jeden we Francji oraz numerem dwa w Europie (w sprzedaży aptecznej). Myślę, że mało jest osób, siedzących po uszy w kosmetykach i nie znających ich słynnej wody termalnej. Na pewno to główna atrakcja w małej wioseczce ukrytej w górach na południu Francji. W znajdującym się tam uzdrowisku, które odwiedza cała masa ludzi cierpiących na problemy skórne, uzdrawia się ich właśnie za pomocą tej słynnej wody termalnej. Z czasem miejsce to musiało zostać powiększone, bo taki ogrom zainteresowanych próbował znaleźć w nim ratunek. Avene dumnie przyznaje, że jako jedyna marka na świecie posiada kosmetyki dla skóry nadzwyczaj wrażliwej, nietolerującej i alergicznej, które są niezwykle sterylnie pakowane, tak by do środka nie przedostawały się bakterie i powietrze. Jak widzicie nie idzie oprzeć się marce Avene i warto spróbować chociażby ich wody termalnej. Ja dziś pokażę Wam za co ja ją uwielbiam i które kosmetyki skradły moje serce :) 

 

środa, 25 listopada 2015

Cześć.

Chyba nie pamiętam czasów od kiedy zaczęłam używać odżywek w sprayu. Od zawsze goszczą w moim domu i nie potrafię wyobrazić sobie by mogło mi ich zabraknąć. Ostatnio jednak pisałam o produktach marki Schauma i po przeczytaniu Waszych komentarzy, które dały mi wiele do myślenia zaczęłam się zastanawiać jaki ma sens używanie tego typu produktów
Wiele z Was pisało, że są one zbędne, bo praktycznie nic nie robią z włosami, a mogą je jeszcze dodatkowo obciążyć. Usiadłam więc, pomyślałam, poczytałam i już dziś wiem, że będę musiała wprowadzić pewne zmiany. Moim głównym powodem używania tego typu produktów był fakt iż tak jest najszybciej i najwygodniej. I nie faszerowałam nimi włosów po to by były piękne, lśniące i puszyste, a jedynym powodem były to, że niemożliwie mi się plączą, a ich rozczesywanie to prawdziwy koszmar. Z lejącymi się łzami i strachem w oczach na widok szczotki, niczym okropnego narzędzia tortur. Głowę myję każdego wieczora przed pójściem spać (wiem, że to niedobrze, jestem zła i okropna, ale nie mam innego wyjścia), a należy pamiętać, że takie produkty działają najlepiej, kiedy skierujemy na nie ciepło suszarki. Dzięki nim włosy lepiej się modelują i łatwiej jest nam nad nimi zapanować. Jaki jest więc sens nakładania takiej odżywki przed pójściem spać? No właśnie nie ma żadnego. Tego typu produkt mogę zabrać na jakiś wyjazd, gdzie nie będę miała czasu na przesiadywanie z maską na włosach. Niestety wstyd się przyznać, ale wychodzi na to, że odżywka w sprayu używana jest przeze mnie tylko i wyłącznie przez moje lenistwo. Jej plusy to szybka aplikacja, łatwe rozczesywanie i większa wydajność. Bo przecież po użyciu maski, moje włosy też będą się świetnie rozczesywać, a dodatkowo odżywię je, nawilżę i ochronię. Od dziś spraye zostawiam do użycia na urlopie lub przed jakimś wyjściem, a moim włosom obiecuję teraz częstsze stosowanie masek i kompresów. Na pewno mi się za to odwdzięczą. 

INSTAGRAM

Land of Vanity. Theme by STS.