Przyszedł czas na kolejny post z serii Kolorówka Miesiąca. Od razu zaznaczę, że nigdy nie byłam super eko czy zero waste (chociaż staram się jak mogę by nie zanieczyszczać naszej planety), nie lubię też skrajności i nigdy nie usłyszycie ode mnie, że naturalne kosmetyki są dużo lepsze od całej reszty dostępnej na rynku. Ostatnio jednak zainteresowałam się ideologią #cleanbeauty czyli tłumacząc to na język polski "czyste" piękno. Trend ten nie ma jeszcze oficjalnej definicji, ale jego kluczowe zasady to produkcja kosmetyków dla nas bezpiecznych, zawierających jak najwięcej naturalnych składników przy jednoczesnym ograniczeniu szkód nie tylko dla ludzi, ale i dla planety. To znaczy przestawienie się na stosowanie materiałów przeznaczonych do recyklingu lub zupełna rezygnacja z opakowań. Ważne też by przy wytwarzaniu konkretnego produktu nie ucierpiało żadne istnienie. I nie mam tu na myśli tylko zwierząt, ale również ludzi czyli pracowników i społeczeństwo, które uczestniczy w jego powstaniu od uprawy roślin, po produkcję oraz dostawę. Oczywiście sama dopiero zaczynam interesować się tym tematem więc jeszcze mi daleko do bycia specjalistką i nie twierdzę też, że kiedykolwiek nią zostanę. Na razie jednak bardzo intensywnie poszukuję produktów wpisujących się w ideę clean beauty, dlatego w tym miesiącu w mojej kolorówce starałam się umieścić jak najwięcej tego typu kosmetyków. Zapraszam!
PODKŁAD
INIKA Organic Certified Organic BB Cream (166 zł lub 30 GBP)
Marka INIKA Organic intryguje mnie od bardzo dawna i chociaż głównie słynie ze swoich sypkich podkładów mineralnych, ja nie za bardzo lubię tego typu formuły, postanowiłam więc przetestować ich krem BB. Niestety nigdzie nie dostałam odcienia, który od początku mnie interesował czyli Nude więc zdecydowałam się na bardziej żółty, jaśniejszy: Cream. Na szczęście nie wygląda on aż tak źle na mojej twarzy oraz całkiem dobrze się dopasowuje do naturalnego koloru cery i mogłabym nawet przy nim pozostać na dłużej jednak problem leży gdzie indziej. Jak na razie nie udało mi się znaleźć patentu na ten produkt, który na mojej cerze bardzo szybko zaczyna się świecić, spływać i ważyć. Dlatego jeszcze nie wydam werdyktu, a z ostateczną recenzją na pewno tu do Was wrócę za jakiś czas. Mam nadzieję, że jednak będzie pozytywna.
KOREKTOR
Hourglass Airbrush Vanich Concealer ( 159 zł 32 GBP)
Kolejny produkt marki Hourglass, który od razu trafił do grona ulubieńców! Jestem bardzo wybredna jeśli chodzi o korektory, bo rzadko, który nie zbiera się w moim pierwszych zmarszczkach, które obecnie najbardziej widoczne są pod oczami. Ten ani trochę mnie nie zawiódł i nie żałuję iż ostatecznie dałam się skusić na jego zakup. Recenzja tego produktu już znajduje się na blogu więc jeśli chcecie zobaczyć jaki odcień sobie wybrałam oraz co jeszcze mnie w nim zachwyciło to odsyłam Was właśnie do niej o tutaj:
NAJLEPSZY KOREKTOR JAKI ZNAM? NAJNOWSZY HOURGLASS VANISH AIRBRUSH CONCEALER W ODCIENIU BIRCH.
PUDER
Hourglass Veil Translucent Powder (209 zł lub 45 GBP)O tym produkcie pisałam Wam jeszcze kilka dni temu. Rzadko chwalę pudry sypkie, ale ten zdecydowanie należy do najlepszych jaki miałam! Pięknie wykańcza makijaż, rozświetla, bluruje pory i wygładza cerę. Jest tak dobry, że wybaczam mu nawet jego wysoką cenę. Pierwszy raz też na rzecz tego typu kosmetyku porzuciłam wszystkie pudry w kamieniu, które zdecydowanie należą do moich ulubionych. Jeśli chcecie dowiedzieć się nieco więcej na jego temat zapraszam tutaj:
HOURGLASS VEIL TRANSLUCENT SETTING POWDER- JAK SPISAŁ SIĘ NA MOJEJ TŁUSTEJ SKÓRZE? CZY WARTO WYDAĆ NA NIEGO 200 ZŁ?
RÓŻ
Youngblood Mineral Radiance|Splendor ( 185 zł lub 25 GBP)
Jeśli interesują Was kosmetyki mineralne to zdecydowanie powinniście przyjrzeć się właśnie marce Yougblood, której produkty pierwotnie przeznaczone były dla pacjentów po inwazyjnych zabiegach medycznych i estetycznych. Słynie ona głównie z dobrej jakości kosmetyków do makijażu, mineralnych składów, starannie zmielonych formuł oraz minimalistycznych, wyglądających naprawdę luksusowo opakowań. Produkty te nie zapychają porów, nie podrażniają skóry i dają naturalne wykończenie. Ja już od jakiegoś czasu męczę ich Mineral Radiance, który w samym środku umieszczony miał piękny rozświetlacz. Niestety zużyłam go dawno temu, a teraz tylko staram się wykończyć resztę. Sięgam po ten produkt z przyjemnością, bo wygląda na skórze po prostu pięknie! Jego intensywność można stopniować i raczej nie zdarzyło się by kiedykolwiek zrobił mi "krzywdę", chociaż pigmentację ma naprawdę świetną! Trzyma się na mojej cerze cały dzień bez zarzutu, nie zapycha jej oraz nie wysusza. Szukałam już kolejnego opakowania tego kosmetyku, bo na pewno będę za nim tęsknić jak tylko się skończy. Zdecydowanie polecam!
BRWI
L'oreal Micro Tattoo Brow Artist (32 zł lub 9.99 GBP)Skoro bardziej naturalne kosmetyki to i bardziej naturalne brwi. W tej kategorii nie posiadam jeszcze produktu ze składem bliższym ideologii #cleanbeauty, ale postanowiłam w końcu zużyć marker od L'oreal czyli Micro Tattoo Brow Artist. Pordukt ten lubię za naprawdę delikatne podkreślenie brwi. Świetnie się nada w sytuacji gdy nie macie czasu i wykonujecie makijaż na szybko, bo zdecydowanie podkreśli włoski oraz nada im koloru, ale zrobi to w bardzo naturalny sposób bez efektu przerysowania. Pisak ten posiada też fajną, wygodną końcówkę i mimo iż stosuję go od dłuższego czasu jeszcze się nie wyczerpał więc wydajność również oceniam na plus. Zdecydowanie polecam spróbować jeśli wolicie bardziej autentyczny, lekki efekt na swoich brwiach.
TUSZ DO RZĘS
Maybelline Lash Sensational Mascara (36.99 zł lub 8.99 GBP)
Niestety również nie posiadam jeszcze tuszu z naturalnym składem więc w tym miesiącu najczęściej sięgałam po Maybelline Lash Sensational Mascara. Do jego zakupu już jakiś czas temu skusiła mnie masa pozytywnych recenzji i chociaż bardzo lubię tą fajną szczoteczkę to jednak sam produkt uważam za słaby. Na początku miałam nadzieję, że z czasem tusz trochę wyschnie i nie będzie mi już tak uprzykrzał życia, ale to niestety nie nastąpiło. Za każdym razem gdy próbuję aplikować go na rzęsy brudzi wszystko dookoła oraz brzydko się odbija na powiece. Naprawdę bardzo ciężko mi zużyć ten produkt do końca i na pewno nie kupię go ponownie.
W życiu bym się nie spodziewała, że naturalny efekt jaki otrzymałam po zastosowaniu wyżej pokazanych kosmetyków tak bardzo przypadnie mi do gustu. Szkoda tylko, że trwałość tego makijażu pozostawia wiele do życzenia i muszę jeszcze wymyślić jakiś sposób na krem BB od INIKIA Organic by dobrze wyglądał chociaż przez pierwsze kilka godzin. Poza tym mam nadzieję, że w przyszłości uda mi się znaleźć więcej marek oferujących kosmetyki nietestowane na zwierzętach oraz wpisujące się w ideologię #cleanbeauty. Za kilka miesięcy na pewno będzie ich na moim blogu więcej i oby doczekały się tylko pozytywnych recenzji. Liczę na to, że znaleźliście coś ciekawego dla siebie i do następnego miesiąca!