O spełnionych marzeniach czyli Tangle Teezer z rączką/ Tangle Teezer The Ultimate Professional Finishing Hairbrush



Istnieją na rynku marki których nikomu nie trzeba przedstawiać. Czasami stoi za tym droga reklama puszczana w przerwach znanego serialu, innym razem celebryta z idealnie białymi zębami przekonujący nas, że na pewno będziemy zadowoleni lub po prostu wypuszczenie takiego produktu, który pokochają wszyscy, bo modlili się o niego dniami i nocami. Myślę, że właśnie takim wybawicielem był dziś słynny Tangle Teezer. Dzięki niemu w końcu przestaliśmy obawiać się szczotkowania, które spędzało sen z powiek i wyciskało łzy. W bardzo krótkim czasie ten cudowny gadżet zakradł się do tysięcy domów, torebek i salonów fryzjerskich. Jestem też prawie pewna, że nie tylko ja któregoś dnia zapragnęłam by wyposażony został w wygodną rączkę. Mimo wszystkich swoich zalet szczotka często wyślizgiwała się z rąk i lądowała w różnych kątach mieszkania. Niestety trochę musiałam poczekać by moje pragnienie zostało spełnione, ale było warto. I dziś przekonacie się dlaczego :)


Opisując kosmetyk zawsze w tym miejscu zaczynam od opakowania, ale dziś nie będę się skupiać na plastikowej otoczce, w której mieszka Tangle Teezer Ultimate. Ona gra tu dziś pierwsze skrzypce, bo znacznie różni się od swoich starszych sióstr i zdecydowanie nie można jej odmówić wyjątkowości. Słodki, różowy kolor jakim ją obdarzono pewnie zachwyciłby mnie jeszcze kilka lat temu, ale dziś to czarna wersja stanowczo pasowałaby mi bardziej. Szczotkę jednak znalazłam w pudełku Rossmanna i nie będę narzekać, bo chociaż na ten odcień wydaję się trochę za stara, to jednak zmieniła ona moja życie w bardzo pozytywnym tego słowa znaczeniu. Miłość przecież czasem bywa ślepa.




Kupując szczotkę sprawdzamy przede wszystkim jak będzie rozczesywać nasze włosy, ale w przypadku tej od Tangle Teezer większość pewnie skupiło się na długo wyczekiwanej rączce. Faktycznie sporo ona zmienia, bo wygodnie leży w dłoni nawet jeśli jest mokra. Co najważniejsze ani razu nie wyślizgnęła mi się z ręki i nie prowokowała do puszczenia wiązanki brzydkich słów pod nosem. Optymalna wielkość powierzchni szczotki pozwala nawet przypadku moich długich włosów by zaledwie po kilku ruchach wszystkie były perfekcyjnie rozczesane. Zarówno suche jak i mokre. Odpowiednia konfiguracja ząbków sprawia, że łapią każdy jeden kosmyk. Zaczynając od skóry głowy aż po same końce. A całość odbywa się bez szarpania, ciągnięcia, rwania i łamania. Po wszystkim włosy pozostają miękkie, lśniące i co najlepsze nie elektryzują się. 




Wersja Ultimate podoba mi się też bardziej ze względu na mniej skomplikowane czyszczenie. Umieszczony pośrodku “przedziałek” znacznie ułatwia wyciąganie utopionych w ząbkach, pojedynczych włosów. Na koniec spłukuję kurz oraz brud pod bieżącą wodą i już cieszę się perfekcyjnie czystą szczotką. Jedyne na co można narzekać to rozmiar produktu. Ciężko znaleźć mu odpowiednie miejsce w łazience, bo jego ząbki nie są chronione przez żadną nakładkę. Trzeba bardzo uważać by się nie odkształciły, bo mogą wtedy obniżyć swoją skuteczność. Ogromnie też ubolewam, że przez to nie mogę zabrać mojej ukochanej szczotki w podróż. Będąc dwa tygodnie poza domem tęskniłam za nią każdego dnia i nie mogłam doczekać się następnego spotkania.

Nie zdradziłam dziś żadnego sekretu, bo większość z Was już wie iż kocham tę szczotkę całym sercem. Jest to zdecydowanie najlepszy tego typu produkt jaki miałam. Nie zauważyłam by Tangle Teezer Ultimate (ok. 50 zł) łamał lub niszczył włosy, a nawet dzięki niemu znacznie częściej je szczotkuję przez co wyglądają o wiele zdrowiej i ładniej. Wersję kompaktową pokonała jakiś czas temu szczotka IKOO (klik), ale tym razem poprzeczka jest zawieszona jeszcze wyżej i nie wiem czy znajdę produkt, który będzie w stanie ją przeskoczyć. 



Znacie wersję The Ultimate? Też marzyliście by Tangle Teezer w końcu miała rączkę? :)






INSTAGRAM

Land of Vanity. Theme by STS.