Posiadaczki trądziku, z którym walczyć trzeba niemal każdego dnia, doskonale wiedzą czym jest sucha i odwodniona skóra. Większość preparatów walczących z wypryskami, sprawia iż szybciej się łuszczy i brak jej witalności. Aby cera wyglądało pięknie i zdrowo, prócz regularnego usuwania martwego naskórka, należy też zadbać o prawidłowe nawilżenie. Inaczej zacznie się buntować i produkować jeszcze większe ilości rujnującego makijaż sebum. Mam już kilka faworytów w tej kategorii, ale w marcowym pudełku Rossmanna znalazłam zupełną nowość, która pewnie stojąc na drogeryjnych półkach nigdy nie zwróciłaby mojej uwagi. Mowa o ampułce przeznaczonej dla posiadaczek dojrzałej już skóry, czyli Mincer Pharma NeoHyaluron serum hydroliftingujące. Już od pierwszego użycia weszło do grona moich faworytów, a dziś Wam opowiem jak udało mu się wkraść w moje łaski.
Na wstępie mamy kartonik. Jak zwykle nieco za duży, oszukany i działający niczym fatamorgana. W jego wnętrzu znajdziemy malutką, szklaną buteleczkę, wygodnie zakończoną pipetą. Pamiętam jak przy pierwszej prezentacji jedna z was zdziwiła się dlaczego producent nazwał swoje nowe dziecko ampułką i według mnie serum faktycznie ją przypomina. Chociaż precyzyjniej by było je nazwać nieco wyrośniętą wersją ampułki.
Konsystencja produktu mimo iż jest żelowa i bardzo wodnista, na szczęście nie wylewa się z dozownika i nie kapie na podłogę. Serum bardzo łatwo zaaplikować na skórę, a dosłownie po kilkunastu sekundach nie ma już po nim śladu. Nakładając je na noc, następnego dnia budzę się z zupełnie suchą i pozbawioną nadmiernej ilości sebum cerą. Ze względu na małe gabaryty można by podejrzewać produkt o brak wydajności, ale wystarczy odrobina by pokryć całą twarz, więc spokojnie możecie się nim cieszyć długie miesiące. Zapomniałam jeszcze wspomnieć, że nie charakteryzuje go żaden specyficzny zapach i według mnie jest zupełnie bezwonny.
Wystarczyło jedno spojrzenie na skład bym nabrała zaufania do tego malutkiego i niepozornego serum. Woda, kwas hialuronowy małocząsteczkowy, humektant, który sprawia iż skóra jest bardziej nawilżona i napięta, kwas hialuronowy oraz stabilizator wraz z konserwantem plus dwa inne “ulepszacze”. Nie jest to może marzenie wielbicieli naturalnych kosmetyków, ale fajne substancje ma dosyć wysoko na liście INCI, a do tego całość to tylko 8 pozycji!
Od pierwszego użycia ampułka rozkochała mnie w sobie swoją lekkością i brakiem tłustej, oblepiającej warstwy. Nie uprzykrzy nam życia i nada się nawet pod makijaż. Używam jej nieprzerwanie od kilku tygodni i nie zauważyłam by mnie zapchała czy uczuliła. W zamian dostałam super ukojenie i niebywale gładką cerę. Mam wręcz wrażenie iż każdego ranka dziękuję mi za ten produkt, bo wygląda naprawdę pięknie i zdrowo. Zaiste nie dałabym rady więcej wymagać od tego serum. Mogłabym nawet przysiąc, że zauważyłam obiecane napięcie ( w pozytywnym tego słowa znaczeniu), chociaż o liftingu nie ma co marzyć. Myślę, że bardziej wymagająca cera mogłaby ewentualnie dodać krem na górę lub zaaplikować ampułkę przed ulubionym olejem by ułatwiła jego wsiąkanie i pomogła wiązać wodę w komórkach skóry. Wtedy na pewno zauważyłaby jej wspaniałe działanie.
Skład: Aqua/Water, Sodium Hyaluronate, Sodium Hyaluronate Crosspolymer, Hyaluronic Acid, Hydroxypropyl Guar, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol, Disodium EDTA |
Opisywane dziś serum Mincer Pharma obecnie na stałe wpisało się w moją codzienną pielęgnację i gdy dobije dna, na pewno będę myśleć nad kolejnym opakowaniem. Bez wahania nazywam go moim ulubieńcem i cieszę się, że dane nam było się spotkać. Myślę, że przy odpowiednim stosowaniu każda cera znajdzie w nim coś fajnego i będzie sięgać po ten produkt z przyjemnością. Polecam spróbować :)