Nawilżona skóra to szczęśliwa skóra! Oczywiście nie jest to jedyny składnik jej pięknego wyglądu, ale zdecydowanie nazwałabym go najważniejszym. Często dostaję od Was pytania jaki podkład kupić by się nie ważył lub której bazy matującej użyć by zmatowić cerę na długi czas? Po krótkiej konwersacji prawie za każdym razem okazuje się, że problem nie leży w produktach, które używacie do wykonania makijażu, a w przygotowaniu skóry do jego aplikacji. Wciąż spotykam się z mitami, że tłusta skóra nie potrzebuje kremu, bo przecież wystarczająco się błyszczy i bez niego. Sporo z Was też gdy już odkryje, że klucz do sukcesu przeważnie leży w nawilżaniu zastanawia się po który produkt sięgnąć tak by optymalnie nawilżał, ale też nie zapychał oraz nie przyspieszał przetłuszczania się cery. Ja mam już kilka takich sprawdzonych kosmetyków pod makijaż, które nigdy mnie nie zawodzą i liczyłam na to, że nowy produkt marki AA czyli Hydro Sorbet dla skóry tłustej i mieszanej dołączy do ich grona. Wiem, że sporo z Was interesowało jak się u mnie sprawdził, a dziś przyszedł w końcu czas przedstawić moje spostrzeżenia po wcale nie krótkim czasie testowania.
Słoiczek. Wiecie, że lubię w tym temacie kręcić nosem i jestem wdzięczna producentom, którzy swoje kremy umieszczają w tubce, a buteleczka typu air-less wręcz zasługuje na hołd. Ten jednak ma swój urok, bo jest taki okrąglutki, malutki oraz w kolorze który od razu budzi zaufanie. Uwielbiam jego świeży, melonowy zapach, który o poranku pomaga się obudzić i pozytywnie nastroić na resztę dnia. Dodatkowo cały ten rytuał uprzyjemnia bardzo delikatny efekt chłodzenia mający miejsce chwilę po aplikacji kremu na twarz. Jego konsystencja nie jest rzadka, ale również nie nazwałabym ją ciężką czy treściwą. Chyba najlepiej pasuje mi tu określenie: optymalna.
Gdy mamy zamiar aplikować jakiś kosmetyk pod makijaż to dla każdej z nas ważny jest czas, w którym się on wchłania oraz efekt jaki pozostawia na twarzy. Mogę Was zapewnić, że w tym przypadku nie będziecie narzekać. Produkt dosłownie w krótką chwilę praktycznie całkowicie wnika w skórę i nie pozostawia po sobie tłustej, lepiącej się warstwy. Pytanie tylko czy w takim razie nawilża?
Marka AA w tym roku naprawdę pozytywnie mnie zaskakuję. Praktycznie każdy ich produkt, który wezmę w swoje ręce dobrze się sprawdza i rzadko czuję się nim rozczarowana. Nie inaczej było w przypadku kremu Hydro Sorbet. Jego moc nawilżania jest optymalna czyli właśnie taka jaką przeważnie potrzebuje moja tłusta cera przed aplikacją makijażu. Wchłania się do matu i nie zauważyłam by przyspieszał przetłuszczanie się cery. Nigdy zrujnował mi też makijażu, chociaż nie zmatowił go tak jak się tego spodziewałam. Myślę, że u mnie w tej kwestii spisał się tylko dlatego, że dobrze nawilżona skóra przestała produkować wielkie ilości sebum, a co za tym idzie była bardziej matowa. Dodatkowo robi to w tak wspaniały sposób, że nie męczy moich porów, nie zatyka ich i nie powoduje powstawania wyprysków. Używam go praktycznie codziennie od długiego już czasu, a on dalej mnie zachwyca swoją wyjątkową delikatnością oraz skutecznym działaniem. Co prawda skład kremu pewnie nie zrobi wielkiego wrażenia na osobach lubiących naturalne kosmetyki i bardzo ubolewam nad tym, że ma aż tyle pozycji w tym substancje potencjalnie uważane za komedogenne.
Skład: Aqua, Glycerin, Dicaprylyl Ether, Pentylene Glycol, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Glyceryl Stearate Citrate, Tridecyl Salicylate, Octocrylene, Hydrogenated Polydecene, Nylon-12, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Betaine, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Alpha-Glucan Oligosaccharide, Jania Rubens Extract, Azelaic Acid, Butyl Avocadate, Allantoin, Hydrolyzed Caesalpinia Spinosa Gum, Caesalpinia Spinosa Gum, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/ VP Copolymer, Arginine, Bambusa Vulgaris Shoot Extract, Glyceryl Behenate, Hydrogenated Palm Oil, Borago Officinalis Seed Oil, Squalane, Cholesterol, Ceramide NP, Panthenol, Sodium Lactate, Citric Acid, Fructose, Urea, Maltose, Sodium Chloride, Sodium Hydroxide, Sodium PCA, Trehalose, Sodium Hyaluronate, Glucose, Propylene Glycol, Synthetic Fluorphlogopite, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Potassium Sorbate, Disodium Phosphate, Parfum, CI 19140, CI 42090, CI 77891.
No to znalazłam dla Was w końcu niedrogi, dobrze nawilżający produkt, który świetnie nada się pod makijaż u osób ze skórą tłustą i mieszaną. Hydro Sorbet naprawdę robi różnicę i rozkochuje w sobie od pierwszego użycia. Oczywiście na noc jest stanowczo za lekki, ale mi służyć ma tylko o poranku i zdecydowanie o tej porze dnia jest moim superbohaterem w walce z odwodnioną skórą, która czeka na przyjęcie makijażu.
Znacie kremy z serii Hydro Sorbet? Macie już swój ulubiony? :)