From Category: nowości Rossmanna

piątek, 15 grudnia 2017


W tym miesiącu trochę spóźnione, ale w końcu są listopadowe nowości Rossmanna. Tym razem w pudełku mogliśmy znaleźć również akcesoria do makijażu oraz pielęgnacji włosów. Nie obeszło się też bez jakiejś zdrowej przekąski i w moim przypadku był to mix owoców suszonych od Zdrowe Pola. Ich produkt akurat znajduje się w próbnym opakowaniu i poproszono nas o nie ocenianie jakości jego wykonania. Nie mogłam jednak przejść obojętnie obok tego od dezodorantu Emoji gdzie główną rolę grają bardzo często stosowane przez nas emotikony. Nawet wielbiciele azjatyckich kosmetyków znajdą coś dla siebie, bo nasza polska marka Selfie Project wprowadza do swojej oferty maseczki na tkaninie dla różnych problemów skórnych. Pokazane przeze mnie produkty nie są jeszcze dostępne w Rossmannie, ale na pewno zaznaczę kiedy możecie się ich spodziewać. Jako, że w tym miesiącu pudełko nie było wielkich rozmiarów pokażę Wam dziś całą jego zawartość i jestem ogromnie ciekawa na co będziecie czekać z niecierpliwością. Zaczynamy!

Eveline Cosmetics |Summer Gold samoopalająca mgiełka do twarzy i ciała (dostępna od lutego)


O tej porze roku raczej nie sięgam po kosmetyki samoopalające, no chyba że szykuję się na jakieś większe wyjście. Marka Eveline ostatnio bardzo pozytywnie mnie zaskakuje i mimo wszystko jestem ogromnie ciekawa czy ta mgiełka spełnia obietnice producenta. Zdziwił mnie trochę fakt, że nadaje się do ciała oraz twarzy, ale nie ma najgorszego składu więc raczej nie będę miała problemu by spryskać nią buzię. Co więcej w tym produkcie zastosowano kwas hialuronowy (siódme miejsce), który kocham i pantenol czyli prowitaminę B5 działającą łagodząco oraz regenerująco. Najbardziej jednak ciekawi mnie obiecana opalenizna po godzinie od aplikacji, która niby utrzymać się ma do 7 dni?! Przyimek “do” w tym przypadku ma ogromne znaczenie, bo przecież mogą to być dwie doby (co oznacza niewiele), a przy tym nie da się wykluczyć też sześciu czy siedmiu (co oznacza sporo). Czy ja się czepiam? :)

Selfie Project |Nawilżająca maska na tkaninie #LuckySeal (dostępna od lutego)



Jak widać sporo marek załapało już, że pomysły Azjatów na dbanie o cerę oraz różne dziwne gadżety do jej pielęgnacji wciąż cieszą się ogromną popularnością. Ja bardzo lubię ich maski w płachcie za super działanie i natychmiastowe efekty chociaż ciężko jest mi znaleźć taką, która idealnie przylegałaby do mojej twarzy. Marka Selfie Project przygotowała dla Was aż 5 regenerujących produktów na tkaninie z naturalnej bawełny. Wśród nich znajdziecie: maskę wygładzającą #WildTiger (kwas migdałowy i proteiny owsiane), łagodzącą #CoolKoala (wyciąg z ogórka oraz pomelo), oczyszczającą #BravePanda (węgiel bioaktywny i bambus) oraz nawilżającą #LuckySeal (olej migdałowy i algi morskie). Mi akurat trafiła się ta z najmniej lubianymi składnikami, ale jeszcze jej nie skreślam, bo zastosowana jednorazowo może nie wyrządzi mi żadnej krzywdy. Szczerze przyznam, że chętnie przetestowałabym każdą z nich, a która jest najbliższa Waszej cerze?

Schauma |Nature Moments Szampon nawilżająco-regenerujący do włosów suchych i bardzo suchych (dostępny od stycznia)


Wieki nie miałam szamponów marki Schauma, a szkoda, bo ten bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Pachnie ślicznie, bo chyba pierwszy raz kokos w kosmetykach jest kokosem, a nie słodką pinacoladą i aż mam ochotę za to złożyć hołd producentowi oraz poprosić by pokazał innym jak się to robi. Co więcej kosmetyk ma całkiem dobry skład, chociaż nazwa serii Nature może zmylić, bo nie jest on do końca naturalny. Nie zawiera jednak silikonów oraz sztucznych barwników. Dla zainteresowanych na piątym miejscu listy INCI znajdziecie hydrolizowaną keratynę, a nieco dalej olej jojoba, wodę kokosową oraz ekstrakt z kwiatu lotosu. Po pierwszych użyciach jestem zachwycona jego działaniem, bo widocznie wygładza moje włosy oraz sprawia, że stają się “mięsiste” oraz nie wyglądają jak siano. Ma szansę stać się moim ulubieńcem. 

For Your Beauty |Thermo protect szczotka do modelowania włosów (dostępna od lutego)


To szczotka to hit listopadowego pudełka. Dla mnie jest całkowitą nowością i jeśli tylko faktycznie będzie działać tak jak obiecuje producent to wyniesie na całkiem inny poziom suszenie oraz modelowanie włosów za pomocą tego typu akcesoriów. Żółty pasek na samym szczycie szczotki to nie tylko ozdoba, która ma przyciągać wzrok oraz kusić do zakupu. Ponoć potrafi zmieniać kolor by zaalarmować nas, że temperatura suszenia jest za wysoka czyli przekracza 60 stopni. Dodatkowo producent obiecuje nam: nanotechnologię, ceramiczną powłokę, nasycenie jonami ujemnymi oraz wyjmowany szpikulec do rozdzielania pasm. Cieszę się z tego produktu jak małe dziecko z nowej zabawki, bo nie posiadam w swoich zbiorach podobnej szczotki. I mam tu na myśli kształt i zastosowanie, a nie użytą do jej stworzenia “technologię”. Co myślicie? Hit czy raczej mało przydatny gadżet?


For Your Beauty |Klipsy do włosów fryzjerskie 3 sztuki (dostępne od lutego)


Klipsy jak to klipsy i nie wiem czy znajdę w tych coś wyjątkowego. Rzadko którym udaje się utrzymać w ryzach moje grube włosy więc jestem ciekawa jak te od For Your Beauty się spiszą pod tym względem. Jedno jest pewne: nie będę sięgać po nie za często. Tego typu akcesoriów używam tylko przy kręceniu czy prostowaniu włosów czyli gdy gdzieś wychodzę, a to nie zdarza się co tydzień (niestety). Nie napiszę jednak, że mi się nie przydadzą i mam nadzieję, że będę miała okazję sięgać po ten produkt jak najczęściej. 


Ewa Schmitt |Pędzel do płynnych podkładów (dostępny od lutego)


Ten produkt to prawdziwy dziwak. Nie dość, że mieszka w plastikowym domku to jeszcze ma kształt, który przypomina mi typowe pędzle malarskie. Co prawda jest bardzo mięciutki i mocno zbity, ale tym razem Ewa Schmitt trochę mnie rozczarowała. Mam już za sobą pierwsze testy, ale nie były one udane. Od razu mogłabym nie zgodzić się z prawie wszystkimi obietnicami producenta. Po pierwsze nie zaliczam braku smug, bo pędzel narobił ich tyle, że później musiałam naprawiać wszytko gąbeczką BB. Po drugie miałam wrażenie, że odbiera krycie podkładom  przez co musiałam nabierać ich znacznie więcej niż zawsze. Po trzecie struktura włókien powinna być gładka oraz nieporowata byśmy mogli łatwo doczyścić produkt. I tu mogłabym się przyczepić, bo ciężko mi było domyć włosie oraz rączkę, która przypomina welur przez co bardzo szybko "łapie" podkład i nie da się go wytrzeć mokrą ściereczką czy wypłukać pod bieżącą wodą. Brudny oraz niechlujnie wyglądający pędzel u mnie nie przejdzie, a porządne czyszczenie go po każdym użyciu nie wchodzi w grę. Chciałabym jeszcze przetestować go z rożnymi kosmetykami, ale wątpię, że mnie do siebie przekona. Zwłaszcza, że od kiedy odkryłam BB nie cierpię pędzli do aplikacji płynnych produktów. Prawie zawsze tworzą u mnie smugi i podkreślają suche skórki oraz znacznie wydłużają czas aplikacji makijażu. Dam jeszcze temu produktowi szansę, ale na dzień dzisiejszy uważam, że jest mocno przekombinowany i mało użyteczny. 



Emoji |Cookie Kiss Deo Spray 


Całkowita nowość, która dostępna będzie tylko w drogeriach Rossmann. “Emoji znaczy “emotion & icon”. Wszyscy znamy emotikony, używamy je codziennie, pisząc sms-y lub e-maile. Wspierają nas w wyrażaniu nastroju oraz uczuć. Ale ich historia zaczęła się już w 1999 r. i nadal powstają nowe “emotki”. Tak naprawdę stały się formą komunikacji szczególnie dla młodego pokolenia nastolatków.” Producent obiecuje nam również 24 godzinną ochronę bez soli aluminium, olejów mineralnych, silikonu jak również składników pochodzenia zwierzęcego. Dezodorant jest też w 100% wegański i dostępny będzie w 4 różnych wariantach. Emoji #fruitylollipop pachnie jak truskawki i arbuz, emoji #alohahawaii jak ananas i kokos, emoji #candylove jak cukierek owocowy, a #cookiekiss jak czekolada z karmelem. Mam właśnie wrażenie, że produkt ten powstał dla młodszego pokolenia, choć nie oznacza to, że starsze kobiety lub starsi mężczyźni nie mogą po niego sięgać. Dla mnie jednak dezodorant pachnie za słodko i zbyt jedzeniowo, a co więcej woń ta utrzymuje się na ciele dosyć długo. Pierwsze testy jednak uważam za udane, bo pół miasta przeszłam z pełnymi torbami prezentów i do domu wróciłam mokra jak szczur, a on uchronił mnie przed nieprzyjemnym zapachem potu oraz dyskomfortem. Mogłabym więc przeżyć te słodkie wonie oraz młodzieżowy design za cenę dobrej ochrony i brak soli aluminium. Kupiłabym go więc ponownie :)

Zdrowe Pola |Mix owoców (dostępny od stycznia)



Jeśli marka Zdrowe Pola jest Wam już dobrze znana to pewnie ucieszycie się na wiadomość, że do swojego asortymentu wprowadza właśnie dwa nowe produkty jakimi są mixy owocowe 100% naturalne i bez dodatku cukru. Mi trafił się 100% Polski czyli mieszanka jabłka, czarnej porzeczki, aronii i maliny. Wszystkie wymienione przeze mnie owoce pochodzą z polskich upraw. Produkt możecie użyć do czego tylko chcecie czyli jako dodatek do jogurtów, deserów czy owsianki. Ja po prostu traktuję go jako przekąskę. Jabłka pokrojone zostały w kostkę, a maliny i resztę owoców suszone były w całości. Co prawda całość ma nieco kwaskowaty smak więc pewnie nie każdemu będzie smakować solo, ale zawsze można ten produkt wykorzystać do innych zdrowych potraw. W drugim mixie czyli tym egzotycznym znajdziecie banana, kokosa, papaję oraz jagody goji. Uwielbiam tego typu przekąski i u mnie w domu nigdy się nie marnują. Super, że mieszanka nie zawiera cukru oraz jest naturalna i przyjazna zdrowiu. Ja jestem na wielkie tak.

Jak widzicie w listopadowym pudełku więcej miałam akcesoriów niż kosmetyków, ale taka odmiana bardzo mi się podoba. Najbardziej cieszę się ze szczotki zmieniającej kolor chociaż mam obawy, że opcja ta może okazać się mało pomocna. Jeszcze raz zachęcam abyście dali znać co Wam wpadło w oko i na który produkt będziecie czekać z niecierpliwością :)




czwartek, 9 listopada 2017


Dopiero nowości Rossmanna? Niestety tak, bo w październiku mieliśmy małą rewolucję. Wiadomości z nowymi zestawami do wyboru dostaliśmy o tydzień później niż zazwyczaj i do tego w zupełnie innej godzinie. Ja akurat zaczęłam pracę, a kiedy z niej wyszłam zostały tylko dwa podobne pudełka różniące się jednym produktem oraz jedno wypełnione kosmetykami dla mężczyzn. Sama pewnie nigdy nie zdecydowałabym się na żadną z oferowanych nowości, ale wierzyłam iż może mi to nawet wyjść na dobre. Ostatnio przypadkowo wybrane produkty sprawdzają się u mnie najlepiej więc miałam nadzieję, że i tym razem znajdę w zestawie coś godnego uwagi. Bardzo duże nadzieje pokładałam również w podkładach, które do mnie przysłano, bo przecież całe życie szukam ideału i wciąż liczę na to, że ten następny będzie ostatnim oraz jedynym. Z tego co wiem są już dostępne w Rossmannie i możliwe, że niektórzy z Was mieli z nimi styczność, ale dla mnie są zupełną nowością. Oprócz kosmetyków otrzymałam również pastę do zębów marki Colgate, patyczki zapachowe Domol i batonik proteinowy Bakalland. Jestem ciekawa czy wpadnie Wam coś w oko. Dacie znać prawda? :)

niedziela, 8 października 2017


Pora na jeden z Waszych ulubionych postów, czyli przedstawienie nowości, które niedługo zamieszkają na półkach Rossmanna. W tym miesiącu pudełko było mocno makijażowe i na początku nie mogłam się zdecydować czy to dobrze, ale na szczęście miałam okazję sprawdzić produkty marki, która jeszcze nie jest dobrze znana więc nie nudziłam się podczas testów. Od serii Carbo Detox marki Bielenda starałam się trzymać z daleka i choć początkowo mnie kusiła, to później bardzo często pokazywana jakoś przestała wzbudzać zainteresowanie. Przyznam jednak, że gdy zobaczyłam najnowsze Serum węglowe to serce zabiło mocniej, a ja nie mogłam doczekać się aż wpadnie w moje ręce. Z dodatków niekosmetycznych tym razem mieliśmy okazję testować posiłki dla niemowląt od BoboVita, parasolki Ideenwelt i różnego rodzaju zdrowe przekąski. Po tym bardzo ogólnym oraz mocno okrojonym wstępie zapraszam na to co najlepsze czyli bardziej szczegółowe przedstawienie zawartości boxa :)

niedziela, 10 września 2017



Sierpień przyniósł nam paczki od drogerii Rossmann wypchane po same brzegi, a niektórzy klubowicze dostali nawet dwa pudełka, bo zawartość zestawu nie mieściła się w jednym. Oprócz kosmetyków w tym miesiącu testujemy też ręczniki, pędzle, kosmetyczki oraz jedzenie. Jestem prawie pewna, że dziś kilka produktów wpadnie Wam w oko i będziecie na nie czekać z niecierpliwością. Dla wielbicielek makijażu mam nowości marki Wibo i kopię paletki od Anastasia Beverly Hills, która już teraz budzi sporo emocji w sieci. Natomiast fanki pielęgnacji pewnie zaciekawi najnowsza seria Garnier czyli Botanical dla cery normalnej i mieszanej. Dawno nie miałam tak trafionego pudełka, które uzupełniło praktycznie wszystkie luki w moim kosmetycznym arsenale. Cieszy mnie też fakt, że dzięki Rossmannowi mam okazję poznawać polskie produkty bez ruszania się z domu. Ręczniki czy skarpetki, które testuję wykonane zostały przez producentów z naszego kraju i z przyjemnością przyjęłam je pod swój dach. Oj ogromnie jestem ciekawa Waszej oceny pudełka w tym miesiącu dlatego już bez zbędnego przedłużania przedstawiam jego zawartość :)

Lactacyd Precious Oil/ Delikatny olejek do higieny intymnej


Lactacyd to zdecydowanie moja ulubiona marka w kategorii produktów do higieny intymnej. Praktycznie za każdym razem jak jestem w Polsce przywożę kolejny żel z ich asortymentu. Tym razem zamiast niego dostajemy olejek, który bardzo fajnie się pieni i przyjemnie pachnie. Po pierwszych testach mogę jedynie powiedzieć, że tak jak obiecuje producent faktycznie dobrze nawilża oraz oczyszcza. Na pewno zużyję ten kosmetyk do końca bez żadnego problemu, a nawet nie wykluczam, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Fajnie, że nie ma w składzie Sodium Lauryl Sulfate i chociaż znajdziemy w nim inne substancje pianotwórcze to jednak ogólnie nie jest najgorzej. Trzymam kciuki byśmy się na siebie nie obrazili, a Wam na pewno dam znać jak ostatecznie go oceniam. 


AA Formuła Biozgodności/ Ultranawilżający płyn micelarny cera sucha i wrażliwa


Opis na opakowaniu produktu precyzyjnie określa dla jakiego rodzaju cery go przeznaczono, ale ja wcale się tym nie przejmuję. Moja tłusta skóra również potrzebuje nawilżenia i bardzo mnie cieszy, że w tym produkcie na piątym miejscu znajduje się ukochany kwas hialuronowy. Co więcej już po pierwszych testach pozytywnie oceniam sposób w jaki płyn zmywa makijaż. Całkiem dobrze radzi sobie nawet z tym o większym kalibrze, który zazwyczaj towarzyszy mi podczas imprez. Producent obiecuje nam również nowatorską formułę zawierającą  "odtworzone składniki NMFu – naturalnego czynnika nawilżającego, bogatego w aminokwasy, minerały i sacharydy, które uzupełniają występujące w skórze substancje, zapobiegają przeznaskórkowej utracie wody i poprawiają funkcje barierowe oraz elastyczność skóry, chroniąc ją przed czynnikami zewnętrznymi." Przyznam, że po użyciu produktu moja cera była ukojona, bez uczucia ściągnięcia czy podrażnienia. Dodatkowo płyn znajduje się w dużej butelce z wygodnym dozownikiem i minimalistyczną szatą graficzną. Jak na razie jestem na tak i pewnie zdania nie zmienię :)

Eveline Cosmetics/ Liquid Control HD Podkład do twarzy/ 010 Light Beige

Nie moi drodzy to nie jest sławny i dobrze Wam znany podkład Catrice, ale wygląda prawie identycznie więc nie dziwię się, że tak pomyśleliście. Sama byłam w szoku pierwszy raz go widząc, ale obecnie dobra reklama potrafi zdziałać cuda więc pewnie to popchnęło markę Eveline do skopiowania pomysłu. Mimo wszystko po pierwszych użyciach śmiem przypuszczać, że ten produkt znacznie różni się od wspomnianego wyżej dziecka Catrice. Jest przede wszystkim lżejszy, bardziej lejący i ma mniejsze krycie. Bardzo podoba mi się jak wygląda na twarzy, choć może podkreślać suche skórki. Fajnie też, że ma satynowe wykończenie i nie daje efektu płaskiego matu. Całkiem dobrze też oceniam jego trwałość. Po kilku dobrych godzinach noszenia najbardziej chyba ucierpiała strefa T i zdecydowanie wymagała poprawy, ale poza tym naprawdę nie było źle jak na podkład drogeryjny. Niestety mam podejrzenia, że może ciemnieć, ale aplikowałam produkt tylko dwa razy więc jeszcze nie potwierdzam tej informacji. Oczywiście wyposażony został w wygodną pipetę, ale tak jak wcześniej wspomniałam ma on nieco wodnistą konsystencję i zdarza mu się kapać, zatem należy uważać przy aplikacji.  Muszę przyznać, że ten produkt pozytywnie mnie zaskoczył i lubię go zdecydowanie bardziej niż podkład Catrice, który moim skromnym zdaniem jest okropny. Jeśli będziecie chcieli osobną recenzję to dajcie znać, a chętnie Wam opowiem jak Eveline Liquid Control HD spisał się  po dłuższym okresie testowania. 

For Your Beauty Pędzel do konturowania


Gdy pierwszy raz wzięłam pędzel w ręce wywołał uśmiech na mojej twarzy i przyznam, że od razu zaszufladkowałam go jako bubel. Jednak po nieco lepszym poznaniu muszę okazać skruchę, a nawet wypadałoby przeprosić. Produkt jest bardzo mięciutki i nie wywołuje żadnego dyskomfortu podczas nakładania makijażu. Doskonale nada się nie tylko do konturowania, zatem spokojnie możemy zatrudnić go nawet przy aplikacji różu czy bronzera. Od jakiegoś czasu wychodząc gdzieś ze znajomymi staram się dodać do mojego looku coś nowego przemycając aktualnie panujące trendy, które nie do końca nadają się do noszenia na co dzień. Kilka razy ćwiczyłam już konturowanie nosa, ale tylko przy pomocy pędzli do makijażu oka i chyba nie do końca mi to wychodziło. Z produktem For Your Beauty zadanie to wydaje się nieco łatwiejsze, bo wyposażony on został w końcówkę przeznaczoną właśnie do wykonywania tego typu “ulepszeń”. Nie wiem tylko jeszcze jak będzie się prał i czy nie straci wtedy połowy włosia, ale jak na razie spokojnie mogłabym Wam go polecić. 


Wibo Paleta cieni do powiek/ Modern


Modern to nowość marki Wibo, która jest mocno zainspirowana słynną paletką od Anastasia Beverly Hills Modern Renaissance. Jej kolory świetnie wpasują się w nadchodzącą wielkimi krokami jesień i na pewno pozwolą skomponować niepowtarzalny i odważny look. “Paleta zawiera 12 matowych i 3 metaliczne cienie, od neutralnych barw, klasycznych beży, poprzez rudości w różnych tonacjach, aż po najmodniejsze odcienie jagodowe oraz brązy.” Sama na pewno w życiu bym jej nie kupiła, bo chociaż nie miałam okazji testować produktu wiele razy to jednak wstępnie słabo oceniam pigmentacje cieni.  Jedyne co mi się w niej podoba to opakowanie, bo jest małe oraz poręczne. Dodatkowo posiada lusterko przydatne zwłaszcza gdy zabierzemy paletkę w podróż. Posiadaczki sroczych dusz pewnie też zachwycą się brokatowym wykończeniem, które pięknie się mieni i połyskuje. Jeszcze nie chcę wydawać werdyktu, ale wstępnie napiszę: nic specjalnego Wibo. Stać Cię na więcej.


Wibo Utrwalacz do makijażu/ Fixing Spray


Markę Wibo chyba częściej krytykuję niż chwalę, ale przy tym produkcie będą ją komplementować. Fajnie, że wypuszczają swoją mgiełkę do utrwalenia makijażu, która nie jest kropka w kropkę kopią innego, znanego kosmetyku (przynajmniej mam taką nadzieję). Co więcej i tu uwaga, uwaga: nie zawiera ona alkoholu! No to jestem kupiona :) Bardzo podoba mi się małe, minimalistyczne opakowanie produktu. Zastrzeżenia mam trochę do atomizera, bo wypuszcza utrwalacz z taką siłą, że aż mi głowa odskakuje do tyłu. Zdecydowanie nie otula twarzy delikatną mgiełką. Jej zadaniem jest zabezpieczenie makijażu przed ścieraniem i rozmazywaniem. Nie będę Wam jeszcze pisać co sądzę o tym produkcie, bo szykuję jego osobną recenzję i z niej na pewno dowiecie się więcej :)


Wibo Selfie Loose Shimmer/ Rozświetlacz Pink


Rozświetlacz ten na stronie Rossmanna zdecydowanie wydaje się o wiele większy niż jest w rzeczywistości. Tak naprawdę otrzymujemy go w małym opakowaniu przypominającym mi te od pigmentów czy pyłków do paznokci. Pod wieczkiem jednak znajduje się blokada, która po przekręceniu zakrywa dziurki i dzięki temu produkt nie wysypie się na nas przy kolejnym jego podniesieniu. Wystarczy odrobina rozświetlacza by na naszej skórze rozbłysły miliony migoczących drobinek. Według mnie są one trochę za duże i dosyć mocno widoczne na twarzy. Raczej nie odważyłabym się użyć go do dziennego makijażu. Producent zapewnia nas, że kosmetyk nada się do podkreślenia kości policzkowych, grzbietu nosa czy łuku kupidyna oraz modnej ostatnio techniki strobingu. Według mnie jednak lepiej wypadnie na powiekach lub na ciele w okresie karnawału. Też będę pisać Wam osobną recenzję tego produktu za jakiś czas, gdy przetestuję go na wszystkie możliwe sposoby. Na razie nie wystawiam mu żadnej oceny. 


Garnier Botanical/ Tonik odświeżający z ekstraktem z winogron/ Żel odświeżający z ekstraktem z winogron i krem nawilżający z ekstraktem z winogron/ Cera normalna i mieszana


Seria ta zaciekawiła mnie już jakiś czas temu, bo widziałam ją u siebie w drogerii i od razu zwróciła moją uwagę. Ekscytacja oraz radość minęły jednak wraz ze sprawdzeniem składu produktów. Oczywiście nie są one najgorsze, a nawet oceniłabym je całkiem dobrze gdyby nie fakt iż zawierają alkohol. Nie wiem dlaczego większość producentów zakłada, że cerę tłustą lub mieszaną należy wysuszać. Co prawda na początku może się wydawać, że metoda ta naprawdę działa, ale po czasie skóra traktowana każdego dnia alkoholem zacznie wytwarzać jeszcze więcej sebum co może prowadzić do zapychania i powstawania wyprysków. Ten jeden składnik skreśla u mnie serię Botancial, a szkoda, bo kosmetyki naprawdę ślicznie i świeżo pachną. No i zawierają mój ukochany aloes oraz ekstrakt z winogron.  Nie wyobrażam sobie jednak by cała moja pielęgnacja składała się tylko z tych produktów. Żel do mycia twarzy zawiera SLS, tonik alkohol, a jakby Wam jeszcze było go mało to producent dorzucił też troszkę tego składnika do kremu. 



Nie chciałabym już dłużej drążyć w kółko tego samego tematu i mogłabym w tym momencie zakończyć opis najnowszej serii Garnier, ale na uwagę zasługuje jeszcze jedna sprawa. Mowa tu o tłumaczeniu składu, którą wspaniałomyślny producent serwuje nam na opakowaniu. Najpierw w widocznym miejscu i wytłuszczoną czcionką informuje, że kosmetyki które trzymamy w ręku posiadają aż 96 procent składników pochodzenia naturalnego, a później małym druczkiem dodaje iż mogą one pochodzić z różnych źródeł, a poniżej podane tłumaczenie to tylko przykłady. Czytając jego wersję uśmiałam się do rozpuku. Widać, że producent w chamski sposób próbuje każdej substancji znaleźć jakieś źródło w naturze.  I tak na przykład Dicaprylyl Ether, który jest składnikiem syntenyczym to według Garniera orzech kokosowy, z resztą tak samo jak  Caprylic Triglyceride, który faktycznie jest z niego otrzymywany, ale łączy się go też z olejem palmowym, a później poddaje procesowi estryfikacji z gilceryną, więc sporo zostaje przez producenta zatajone. Z resztą Sodium Lauryl Sulfate to też ponoć kokos. Nie zrozumcie mnie źle, bo może faktycznie składniki te mają coś wspólnego z substancjami podanymi na etykiecie, ale nie są nimi w czystej postaci. Dla mnie to celowe wprowadzanie w błąd nieświadomych konsumentów. Może troszkę za ostro reaguję, ale takie interpretowanie listy INCI jest bardzo podejrzane i jeszcze bardziej napawa mnie odrazą do tych produktów. Nie wiem czy po przetestowaniu wezmę pod uwagę ich oddanie, bo mam ochotę całą tą serię umieścić w koszu. 


Mundia Kosmetyczka make-up doktor i duża łódka/ Złoto


Mała oraz duża, złota kosmetyczka. Jako, że często podróżuję na pewno przydadzą mi się i będę z nich korzystać. W środku tej większej mamy dodatkowe przegródki by umieścić w nich małe przedmioty, które później zdecydowanie łatwiej będzie nam znaleźć. Nie rozpisuję się dużo na temat tych kosmetyczek, bo i tak pełną opinię będę mogła wyrazić dopiero po kilku dobrych miesiącach ich wożenia, pakowania i zużywania. Wygląd oceńcie sami według własnego gustu :)



SPLAT Professional/ Pasta do zębów Ultracomplex


Pastę umieszczono w tubce z ładną, minimalistyczną szatą graficzną. Jej zadaniem jest wybielanie i pielęgnacja zębów. Zwłaszcza wrażliwych. Podoba mi się, że nie zawiera fluoru, choć niestety na składach tego typu produktów nie znam się za dobrze i nie jestem w stanie stwierdzić czy cała reszta jest bez zarzutu. Jeszcze za krótko ją stosuję by wydać jakiś werdykt, ale pierwsze wrażenia oceniam jako bardzo pozytywne.

Miss Sporty Crazy Glitter!/ Lakier do paznokci nr 010


Według mnie to po prostu zwykły, bezbarwny lakier do paznokci z tandetnymi drobinkami złota. Na pochwałę zasługuje fajnie wyprofilowany pędzelek, który pozwala w łatwy i nie wymagający większych umiejętności sposób pokryć produktem każdy paznokieć. Dosyć szybko też schnie, ale jego trwałość niestety nie zaskakuje. Trzy dni do maksimum w moim przypadku. Myślę, że zdecydowanie lepiej będzie prezentował się na innych lakierach lub umieszczony tylko na wybranych paznokciach. Nic innowacyjnego czy zaskakującego, ale może komuś akurat wpadnie w oko :)
                                                                                         

Koniec. Tym razem nadchodzące miesiące przyniosą sporo ciekawych produktów do Rossmanna i jestem prawie pewna, że każdy znajdzie coś dla siebie. Koniecznie dajcie znać co dokładnie wzbudziło Waszą ciekawość oraz któremu produktowi chcielibyście przyjrzeć się bliżej, a na pewno postaram się wrócić tu z jego recenzją :)






poniedziałek, 31 lipca 2017



Lipcowe pudełko nowości Rossmanna tym razem zamiast garści środków czystości obsypało nas słodyczami i herbatkami. Taka różnorodność nawet mi odpowiada, bo w końcu nie samymi kosmetykami blogerka żyje, chociaż i dla nich znalazło się miejsce. Do wyboru mieliśmy sporo kolorówki między innymi matowe pomadki od Wibo i paletki cieni od Maybelline. Ja jednak mam za dużo kosmetyków do makijażu i tym razem postanowiłam wybrać coś zupełnie innego. Dzięki przeczytanym przeze mnie książkom o włosach ułożyłam sobie całkowicie nową, opartą na potrzebach moich kosmyków pielęgnację. Stąd też mile widziane były u mnie szampony czy odżywki,  zwłaszcza te naturalne. Wiem, że wybrane kosmetyki z lipcowego pudełka są już dostępne, chociaż pewnie nie we wszystkich Rossmannach, bo w tych które odwiedzałam jeszcze ich nie widziałam. Bez zbędnego przedłużania zapraszam w końcu na post :)

środa, 5 lipca 2017



 Jest i lipiec! Początek miesiąca przynosi ze sobą najnowsze pudełko nowości Rossmanna. Czerwcowy box tak jak poprzedni wypełniony był nie tylko kosmetykami, ale i środkami czystości czy różnego rodzaju przekąskami. Kolejny raz nie mogę napisać, że czuję się zawiedziona. Nie jestem pewna tylko jednego produktu z całej dziesiątki i obawiam się, że nasze bliższe spotkanie może skończyć się tragicznie dla mojej skóry. Najbardziej ucieszył mnie fakt iż całość stanowi bardzo fajny zbiór kosmetyków, które podążają za trendami. Dzięki nim łatwo rozszyfrowałam iż dobrze nam znane marki nie chcą pozostać w tyle i mocno inspirują się aktualnie panującą modą w pielęgnacji czy też makijażu. Zabrakło mi jedynie produktów do włosów i chyba wtedy każda część ciała byłaby obdarowana. Zapraszam więc do zapoznania się z ciekawą mieszanką kolorówki, kosmetyków do ciała, twarzy oraz jednym produktem przeznaczonym do higieny intymnej. Zaczynamy!
 

INSTAGRAM

Land of Vanity. Theme by STS.