Wrzesień chyba postanowił pozbawić nas złudzeń, bo od razu cisnął deszczem i mam też wrażenie, że na dobre przegonił wysokie temperatury. Pewnie pragnie wszystkim przypomnieć, że nadchodzi jesień, a wraz z nią przeszywający wiatr, słota i coraz krótsze dni. Według mnie nie ma lepszego czasu na przyjmowanie suplementów więc postanowiłam znowu wprowadzić je do swojej diety. Wiem jednak, że wybór tych odpowiednich dla naszego organizmu nie jest łatwy. Od razu w głowie rodzą się pytania: które produkty faktycznie działają? Lepszy będzie proszek czy kolorowe żelki? Jaką markę wybrać? Sporo osób też wcale nie wierzy w skuteczność suplementów. Przyznaję, że jeszcze do niedawna sama znajdowałam się w tej grupie, a do ich zakupu przekonała mnie jedna z moich ulubionych jutuberek. Po prostu postanowiłam jej zaufać i spróbować, bo nagrodą miała być zdrowa oraz ładna cera, a dla niej jestem w stanie wiele poświęcić. Jesteście ciekawi na co się skusiłam i czy faktycznie zauważyłam poprawę stanu skóry? Nie będę więc dłużej trzymać Was w niepewności i opowiem o dwóch suplementach, które na pewno będą powracać do mojej diety.
Cynk
Ponoć jest składnikiem aż 80 enzymów, które powstają w naszym organizmie. Dodatkowo zapobiega przeziębieniom, reguluje miesiączkowanie, wzmacnia włosy, paznokcie i odporność, przyspiesza gojenie się ran oraz łagodzi podrażnienia skóry. Jestem prawie pewna, że potrafi też o wiele więcej. Jego działania nie odnotowałam od razu, bo przyznam szczerze, że skupiłam się tylko na tym jak wpłynie na moją skórę. Niestety mimo regularnego stosowania suplementu nie zauważyłam by stan cery się polepszył. Wypryski pojawiały się tak jak przedtem i wcale nie goiły się szybciej. Byłam nieco zawiedziona tym faktem, bo po cichu wierzyłam, że dzięki niemu pozbędę się problemów skórnych raz na zawsze. Dziś wiem jednak co stoi za moim trądzikiem i jestem pewna, że żaden suplement nie jest w stanie go przegonić. Cynk jednak zrobił coś bardziej wartościowego: znacznie wzmocnił moją odporność. Prawie za każdym razem po powrocie z Polski choruję ja, a wraz ze mną synek i narzeczony. Byłam zdziwiona gdy przeziębienie rozkładało na łopatki wszystkich znajomych i rodzinę, a ja przez cały ten okres nie miałam nawet kataru. Co więcej ten suplement dosłownie pozbył się mojego ciągłego zmęczenia. Mimo iż miałam naprawdę ogrom zajęć ich wykonywanie zaczęło przychodzić mi z łatwością, a rano budziłam się zawsze przed budzikiem. Po odstawieniu cynku szybko zauważyłam, że ten zastrzyk energii to właśnie była jego sprawka. Przez kilka tygodni nie mogłam dojść do siebie i już po paru godzinach czułam się jakbym przebiegła maraton, a po po drodze jeszcze zaliczyła wykopki. Wręcz miałam wrażenie, że ktoś wyssał ze mnie cały mój wigor. Niestety muszę rezygnować z jego przyjmowania co 3-4 miesiące, bo ponoć łatwo wtedy o przedawkowanie, które charakteryzuje się bólami głowy i żołądka, wymiotami oraz spadkiem apetytu. Kilka źródeł też twierdzi, że praktycznie każdy organizm ma za mało cynku i ciężko jest go wziąć za dużo, ale wolę dmuchać na zimne :)
Spirulina
Dacie wiarę, że spirulina zawiera aż 4000 różnych związków (witaminy, minerały i inne substancje odżywcze)? Co więcej:
“
“
- jej podstawowy budulec to białko; spirulina zawiera go 4 razy więcej niż taka sama ilość mięsa
- zawiera 8 aminokwasów, które nie mogą być wyprodukowane przez nasz organizm – aminokwasy egzogenne
- zawiera beta-karoten – źródło witaminy A, której ilość jest 20 – 25 razy większa niż w marchewce
- zawiera witaminę B1 w ilości większej niż warzywa czy owoce
- zawiera witaminę B2 w ilościach 5 – 20 razy większej niż w innym pożywieniu
- zawiera witaminę B12, która wpływa na poprawę pamięci i zapobiega anemii; większość ludzi spożywa witaminę B12 zawartą w wątrobie zwierzęcej, jednak Spirulina zawiera jej do 2,5 razy więcej i może być spożywana przez wegetarian
- zawiera kwas gamma-linolenowy (GLA), który jest bardzo ważnym kwasem tłuszczowym redukującym cholesterol, a także zapobiegającym nadciśnieniu i chorobom serca”*
Ten suplement najczęściej stosują osoby, które pragną zrzucić wagę i decydują się przejść na dietę. Ja na szczęście do nich nie należę, ale liczyłam na to, że pomoże mi on w problemach z żołądkiem. Mam nietolerancję laktozy, a poza tym nawet zdrowe posiłki często powodują u mnie bóle brzucha i wzdęcia. Co więcej wieść niesie, że spirulina również zbawiennie działa na włosy, skórę i paznokcie. W jej składzie przecież znajduje się biotyna, którą na pewno znają osoby pragnące wzmocnić swoje kosmyki. Tak jak w przypadku cynku jeszcze długo mogłabym wymieniać zalety spiruliny, ale Was pewnie bardziej interesuje jakie zmiany w organizmie faktycznie zauważyłam po jej regularnym spożywaniu. Na pewno pomogła mi w kłopotach z żołądkiem. Po kilku tygodniach zminimalizowała nieprzyjemne uczucie pełności po każdym posiłku i w końcu przestałam mieć wrażenie, że połknęłam sporej wielkości balon. Co więcej suplement ten faktycznie odkwasił organizm, bo czułam się po prostu lżej, miałam więcej energii i nastrój też w końcu był lepszy.
Jedyną jej wadą jest zapach. Nie każdemu będzie odpowiadać, dlatego Ci bardziej oporni mogą spróbować przerzucić się na spirulinę w formie tabletek. Mi osobiście ta woń nie przeszkadza ani trochę, a zielony proszek dodaję każdego dnia do smoothie lub smoothie bowl. Jednak gdy ktoś z rodziny widzi jak dosypuję jego dawkę do koktajlu to prawie zawsze kręci głową i nie może się nadziwić jak ja daję radę przełknąć tą maź o dziwnie sinym odcieniu. Dla mnie najważniejsze były efekty i dostałam to na co liczyłam więc nic już nie jest w stanie odwieść mnie od spożywania tego suplementu. Początkującym radzę jedynie zaczynać od bardzo małych dawek, bo już jedna łyżeczka spiruliny za pierwszym razem może spowodować rozstrój żołądka i częste wizyty w toalecie.
Muszę Wam jeszcze wspomnieć, że podczas zażywania obu suplementów zauważyłam poprawę stanu włosów oraz paznokci. Kosmyki przestały mi lecieć jak szalone i w końcu nie musiałam się martwić, że któregoś dnia zostanę łysa. Wróciłam jednak do zdrowego odżywiania i zmieniłam pielęgnację więc nie jestem też Wam w stanie bez wątpienia potwierdzić, że akurat te pozytywne zmiany to zasługa cynku i spiruliny. Mimo wszystko oba suplementy pozytywnie wpłynęły na mój organizm, a obecnie nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez nich. Oczywiście tak jak pisałam wyżej robię sobie przerwy, ale kiedy tylko mogę to wracam, bo od ich działania można się uzależnić :)
Zażywacie suplementy diety? Jeśli tak to chętnie się dowiem co na Was działa zbawiennie?
Uwaga! Powyższy opis dotyczy działania suplementów na mój organizm i nie gwarantuję, że Wasz zareaguje podobnie. Nie namawiam nikogo do stosowania wymienionych przeze mnie produktów, jedynie chciałam dać znać, że suplementy naprawdę mogą działać. Najlepiej jednak dobierać je według potrzeb swojego organizmu oraz przed wprowadzeniem ich do diety skonsultować się z lekarzem. Post nie jest sponsorowany, każdy produkt kupiłam sama i gwarantuję Wam, że został napisany zupełnie bezinteresownie.
* informacje pochodzą ze strony: https://www.spirulina.pl/algi/spirulina-platensis/zalety-i-korzysci-spiruliny.html